poniedziałek, 5 listopada 2007

29/10/2007 Leshan


W tzw. dzień, kiedy nie powinno się wystawiać nosa poza dom, (bo wszystko idzie "nie tak"), wybraliśmy się na własną rękę do Leshan, zobaczyć Dafo. Dla niewtajemniczonych, to 71 metrowy, (największy na Świecie), Budda wykuty w skale. Najpierw daliśmy się naciąć małolatowi na kasę, potem okazało się, że nie pływa prom do świątyni, którą chcemy zobaczyć, następnie wpadliśmy w "wir" Chińczyków przepychających się, aby zobaczyć Buddę, aż w końcu go zobaczyliśmy! Skurczybyk robi wrażenie. Nawet jego 7 metrowe ucho robi wrazenie! Na sam koniec skuszeni przez miłą staruszkę, zjedliśmy po kociołku. Zapomnieliśmy, że jesteśmy w prowincji Sichuan i piekielna "kuchnia syczuańska" powykręcała nam mordy i Dafo wie co jeszcze! :) Tyle ostrych papryczek i pieprzu, co mięliśmy w dwóch porcjach - przeciętny polski kucharz zużywa pewnie w miesiąc.
P.S. Do tego wszystkiego na świeżo (wczoraj) wyprane rzeczy, dziś spadało nam chyba wszystko co jedliśmy, (łącznie z kociołkiem).



Brak komentarzy: