sobota, 15 grudnia 2007

11/12/2007 Manakamana




Przyjechaliśmy busem, a następnie kolejką linową do Manakamana, żeby zobaczyć najważniejszą świątynię w Nepalu - Manakamana Mandir. Łaziliśmy dookoła, przeciskając się przez tłumy Nepalczyków, po czym dotarło do nas, że jesteśmy w środku obrzędu składania ofiar ze zwierząt. Dotarło ze zdwojoną siłą - jak podążając za stróżką krwi, prawie wleźliśmy na głowę i resztę ciała bawoła. Leżał w wielkiej plamie krwi i przerażał nas - nieprzyzwyczajonych do takich widoków. Nepalczycy po prostu przeskakiwali przeszkodę leżącą na ich drodze :) Na "deser" trafiliśmy do właściwego miejsca składania ofiar - tuż za świątynią. Po kilku minutach wgapiania się w małolata ekspresowo skracającego o głowy wszystkie podawane mu zwierzęta, całego we krwi - wymiękliśmy! Pozytywnym aspektem sprawy jest to, że zaoszczędziliśmy dziś na jedzeniu (jakoś brak apetytu :)
P.S. Bilety na kolejkę linową dla kóz są tylko w jedną stronę...

1 komentarz:

Unknown pisze...

Miałam okazję być również w tej świątyni; wrażenie było trudne do opisania, tym bardziej, że nie byłam zupełnie przygotowana na to, co tam zobaczyłam. Dla nas, wychowanych jednak w zupełnie innej kulturze, jest to trudne do zaakceptowania. Zdjęcia zrobiłam, choć z oporami, ale trudno było tego nie zarejestrować. Mimo wszystko jednak warto, będąc w Nepalu, zobaczyć to na własne oczy.
Pozdrawiam - Anna